Czy ktoś powiedział "wiewiórka"? Tak, to właśnie na elewacji tej zachwycającej, secesyjnej willi projektu Gustawa Landau-Gutentegera znajdziecie tę uroczą reprezentantkę leśnej fauny. Skrywa się w koronie drzewa przy Wólczańskiej, obok pustego kartusza. Widzicie ją? Willa Leopolda Kindermanna to jednak znacznie więcej, niż tylko dom dla wiewiórek. Zacznijmy oglądać ją od strony głównego wejścia. Charakterystycznym dla Łodzi rozwiązaniem jest umieszczenie go "od boku", na wyizolowanym od zgiełku ulicy wewnętrznym podwórcu z portykiem, podtrzymywanym przez pnie jabłoni. To właśnie im budynek zawdzięcza swoją drugą nazwę - Willi pod Jabłoniami. Gdy spojrzymy na obiekt od strony dziedzińca naszym oczom ukażą się dwa witraże - uchwycona w tanecznej pozie Jutrzenka w głównej klatce schodowej oraz - w salonie po prawej stronie - szwajcarski pejzaż z Jeziorem Genewskim. Szklaną "widokówkę" flankują dwa grube, rozrzeźbione pnie drzew, w których znajdziemy kolejne zwierzęta - trzy ptaki (dwa mniejsze gniazdujące po lewej stronie i jeden większy, być może kukułka, po prawej) i lisa, bądź wilka przy schronieniu w korzeniach drzewa. Poza tym w tej części fasady znajdziemy wiele stylizowanych motywów roślinnych, od mleczy, przez maki, po... winogrona. Gdy skręcimy za węgło budynku, naszym oczom ukaże się atlant-krasnolud, wspierający swoją postacią masyw wieży. To skromniejsza część budynku, której główną dekorację stanowią rozmaicie ukształtowane okna. Stąd najlepiej widać oryginalną altanę, która stoi na terenie dawnego prywatnego ogrodu przylegającego do willi, który obecnie użytkuje przedszkole. Dla pełnego oglądu budynku brakuje nam jeszcze elewacji od strony ulicy Wólczańskiej. Wiewiórce partnerują tutaj przede wszystkim kasztanowce, których gałęzie znajdziemy też na bramie willi. Warto zwrócić uwagę na kunsztowną dekorację wykuszu. U jego podstawy widać gałęzie, które obiegają krawędzie bryły i kończą się kiściami kwiatów. Jak na secesję przystało, każde okno willi jest inne, a część z nich przekryta jest ozdobnymi kratami (widzicie wpisane w nie tajemnicze twarze?). Na elewacji pasy żłobkowanego tynku przeplatają się z fragmentami, gdzie jest on zupełnie gładki, niesymetrycznie rozrzucone są bonie, imitujące bloki kamieni. Willa Kindermanna bez wątpienia reprezentuje przykład dekoracyjnej secesji berlińskiej. A co można powiedzieć o stojącej vis-a-vis jej nieco młodszej siostrze? Mamy tu do czynienia z secesją wiedeńską, uproszczoną, zgeometryzowaną, która zapowiada już trendy modernistyczne; ukłonem w stronę "tradycyjnej" dekoracyjności jest tutaj głównie snycerska, czyli tworzona w drewnie, ozdoba drzwi wejściowych. Będąc z wizytą u Kindermannów należy koniecznie zajrzeć do środka - w odnowionych wnętrzach Willi pod Jabłoniami mieści się Miejska Galeria Sztuki. Jeżeli lubicie motywy roślinne i/lub secesję - będziecie w raju! Irysy, róże i kasztanowce, a także dekoracje osnute wokół motywu pór roku, w tym doskonała rozeta na suficie nad klatką schodową - to dopiero początek atrakcji. Wisienką na torcie są współczesne żyrandole stworzone przez Michała Gałkiewicza, znanego łódzkiego rzeźbiarza. Są bardzo fantazyjne i lekkie i świetnie komponują się z historycznym wnętrzem.